Od razu zrobiło mi się lepiej, gdy Skayres mnie przytuliła. Było mi strasznie źle na duchu... W końcu... Zmarła mi partnerka. Gdy tak wadera mnie przytulała do jaskini weszła Vitani z Lucasem. Skayres natychmiast odskoczyła (na całe szczęście) i udawaliśmy, że nic się nie stało. Dowiedziałem się, że za niedługo przybędą medycy:
- Medycy? - jęknąłem.
- Tak... Jakiś problem? - zapytała Vitani.
- Nie ufam obcym. - odparłem chłodno.
- Nam zaufałeś. - wtrąciła się Skayres.
- A miałem jakiś wybór? Umierałem... Szczerze... To chyba wolałbym umrzeć i być z Nicole.
- Da się załatwić. - oparł rozciągając się Arsus. Wadery natychmiast skarciły go wzrokiem. W tej chwili wbiegły do nas dwie baaaaardzo ponętne wadery.
Miały ze sobą torby z liści i patyków. Zaczęły się rozpakowywać; Miały szczypce, skalpery i... Ku*wa wiertarki? O.O Ciągle patrzyłem na seksowne wadery, aż przerwała mi Skayres swoich celowym kaszlnięciem.
- Pomóc w czymś? - zapytała miło.
Wadery nie odpowiedziały tylko zrobiły kamienny stół, który po bokach miał coś w rodzaju ścieżek, które miały odprowadzać na ziemię krew. Potem przykryły stół białym jak śnieg prześcieradłem i kazały mi się położyć.
- Wyjść. - powiedziała jedna z wader chłodno. Wszyscy jak na zawołanie wyszli tylko Skayres na końcu się odwróciła.
- Będzie boleć. - szepnęła mi do ucha druga wadera i zaczęła ściągać moje bandaże.
Przy ostatniej warstwie wydarłem się na cały głos, bo krew zdążyła już zaschnąć i złączyć się z opatrunkiem :/
- Co one mu robią! - usłyszałem wrzask z zewnątrz lecz nie to było najgorsze.
Medyczki zaczęły wyjmować mi kule. Cholern*ie bolało, ale jeszcze gorsze (z naciskiem na jeszcze) było to, że niektóre kule zrobiły małe szczeliny i wadery, aby je wyjąć musiały poszerzyć te otwory. Darłem się jak opętany... Po chwili spojrzałem na białe prześcieradło, które teraz było czerwone. Na ziemi była kałuża krwi, a z niej płynął strumyk na zewnątrz. Po woli zacząłem zamykać oczy, by po chwili zemdleć z upustu krwi.
~do czasu mojej pobudki~
Powoli zacząłem otwierać oczy... Czułem koszmarny ból w całym ciele i czułem na sobie masę bandaży. Do tego byłem głodny... Gdy otwarłem całkiem oczy trochę się zdziwiłem. Ujrzałem śpiącą pod ścianą Skayres. Powolutku zacząłem wstawać lecz zamiast tego głośno pisnąłem budząc waderę:
- Dzień dobry Skayres. - powiedziałem jakoś tak stając na 4 łapy.
- Dzień dobry... Proszę. Mów mi Skay.
- Okey, a więc Skay... Gdzie ja jestem i czemu tu spałaś? - zapytałem.
<Skayres?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz