sobota, 23 marca 2013

Od Casey'a -CD historii Skayres


Po kłótni z Skayres pospacerowałem z Susi po terenach watahy. Smutno mi było, że skrzywdziłem moją przyjaciółkę, ale cóż... Cokolwiek mną kierowało wtedy, teraz sobie poszło i gdy tylko ona wróci wszystko jej powiem. Susan chciała pójść na łąkę podziwiać naturę więc tak też zrobiliśmy. Na łące zerwałem kilka kwiatów i zrobiłem z nich wianek, by przystroić głowę mojej ukochanej. Potem zaczęliśmy się ganiać, staczać z górek i inne takie. Na łonie natury spędziliśmy cały dzień i noc.

~nazajutrz~

Upolowałem mojej ukochanej Susi orła. Podpiekłem i natarłem malinami.
- Oh, Cas... Ty to masz talent do gotowania. - powiedziała wadera po skończonym posiłku.
Z pełnymi brzuchami położyliśmy się na trawie w blasku ciepłego słońca. Objąłem moją partnerkę ramieniem i zacząłem całować. Po łapce, ramieniu, szyi, uszku i aż dotarłem do ust. Potem ona zrobiła mi malinkę ma karku... Dość sporo malinek. Gdy teraz ja jej robiłem przyszła Skay z jakimś starym osiłkiem.
Położyli się niedaleko nas i również zaczęli się całować i słodzić sobie. W końcu nie wytrzymałem (czyżby zazdrość) i powiedziałem do Susi głośno, by Skay też usłyszała.
- Susi... Mam pytanie. - w tej chwili głowa Skay zwróciła się w naszym kierunku.
- Słucham Cas... - na słowo Cas, Skayres zjeżyła się delikatnie sierść. Do tej pory tylko ona mi tak mówiła.
- Czy ty... Chciałabyś mieć szczeniaki. - zamruczałem GŁOŚNO.
- Och... Casi oczywiście, że tak! Czekałam, aż mnie o to zapytasz! - odKRZYKNĘŁA, a Skayres szczena opadła xd.
- A może jeszcze... Zapytamy Vivi czy przyjmie Cię do watahy? - Skay o mało zawału nie dostała. W tym czasie jej chyba partner całował jej brzuch.
- Na-naprawdę tego chcesz? - zapytała ze łzami szczęścia w oczach.
- Oczywiście... Jesteś jedyną osobą, którą kocham tak jak ty. - powiedziałem łapiąc ją delikatnie w talii, przyciągając do siebie i BAAARDZO namiętnie całując. Zaczęliśmy się całować, przytulać, pieścić itp. Skay tylko na nas patrzyła z niedowierzeniem, a jej partner ją przytulał.
- Chodź. Zasługujesz na królewskie traktowanie. - dodałem po chwili biorąc Susi na grzbiet. Zaniosłem ją, aż do Vivi.

~po dołączeniu do watahy~

Vitani zgodziła się przyjąć moją ukochaną. Widziałem jak Skay i ten basior wchodzą do jaskini. On również miał ją na grzbiecie. Zerżnął to ode mnie, ale i tak czułem się okropnie zazdrosny. Skayres widziała mój wzrok i z tryumfem weszła do siebie całując basiora. My również weszliśmy. Znów zaczęliśmy się pieścić, a Susi specjalnie wydawała odgłosy jakbyśmy no... robili... szczeniaki.
- Och... Tak... Casey jesteś boski. - powtarzała wzdychając. Po kilku godzinach wyszedłem z jaskini by się przejść. Susan poszła spać.
Zawędrowałem, aż nad wodospad i tam... Spotkałem Skay.
- O... Cześć. - powiedziałem powoli nachylając się nad wodą.
- Cześć. - odparła również zaczynając pić. - I co? Susi w ciąży? - zapytała ironicznie.
- A co Cię to obchodzi? - i znów to coś mnie zaczęło kontrolować.
- Po co ja pytam... Wszystko słyszałam. "Och... Casey mocniej, mocniej". - zaśmiała się wrednie. - Wiedziałam, że jest łatwa, ale żeby tak.
- Ech... Mogłabyś się zająć czymś innym niż nas podsłuchiwać. A jak tam u Ciebie i...
- Jamesa.
- (...) i Jamesa? Też słyszałem co nieco.

<Skayres ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz