sobota, 23 marca 2013
Od Casey'a - CD historii Skayres
Uf... Dzisiaj dzień ślubu. Susan wybiegła wcześnie rano, bo powiedziała, że nie mogę zobaczyć jej sukni ślubnej. Kochana jest przesądna, ale co tam... Kocham ją. Myślałem, że Skay się rozmyśli, ale ona zaparcie dążyła do ślubu. Z każdą minutą czułem się coraz słabiej. Właśnie układałem futro, gdy do jaskini weszła Skayres. Chciała mi "niby" pogratulować, ale nie wierzyłem jej tylko wygoniłem. Gdy wyszła znów zrobiło mi się przykro więc poszedłem za nią. Niezdara się potknęła, a ja nie mogłem pozwolić na to, by się wygłupiła w dniu ślubu. Trzymając ją w objęciach i patrząc w te oczy... Znów czułem się jak pod tym drzewem. Puściłem waderę, a ta się otrzepała.
- Eee...Może... Może idź już sobie... Niezdara... - szepnąłem. Wilczyca poszła, a właściwie wbiegła do swojej jaskini.
~do ceremonii~
Wszyscy siedzieli w kamiennych ławkach. Pięknie wystrojeni i w ogóle. Ja z Jamesem staliśmy przy alfie, przy ołtarzu. Basior cieszył się jak nikt inny. W końcu spomiędzy łuku zrobionego z samych róż wyszła Susan i... Skayres. Dzisiaj ta druga przebiła urodą moją partnerkę. Susan również bardzo się cieszyła, ale... Ale Skay? Chyba niezbyt. Uśmiechała się, ale jakoś tak smętnie.
- Panie i panowie... - zaczęła Vitani. - Zebraliśmy się tutaj, by połączyć węzłem małżeńskim dwie zakochane w sobie pary, Skayres i Jamesa oraz Susan i Casey'a. Jeżeli ktoś ma coś przeciwko, niech wstanie.
Wszyscy siedzieli.
- Dobrze. A więc, Susan, czy chcesz wziąć Casey'a za męża? - spytała.
- Tak! - krzyknęła wadera bez zastanowienia.
- A czy ty, Skayres, chcesz wziąć Jamesa za męża?
- T... Ta... Tak. - wyjąkała niepewnie.
- A czy ty, Casey'u, chcesz wziąć Susan za żonę? - zatkało mnie. Wszystkie spojrzenia na mnie. Obojętne spojrzenie Jamesa, szalone i radosne spojrzenie Susi oraz... Smutne i pełne obaw spojrzenie Skay.
- Nie. - powiedziałem, a wszyscy westchnęli w szoku.
- Casey... Miałeś powiedzieć "Tak". - szepnęła z wymuszonym uśmiechem Susi, za to Skay miała teraz prawdziwy uśmiech.
- Nie? Jesteś pewien? - zapytała również radosna Vitani, której ten ślub się nie podobał.
- Jestem pewien. - w tej chwili pewnie chwyciłem w talii niczego nieświadomą Skay oraz równie pewnym ruchem przyciągnąłem ją do siebie z czułością całując. Po pocałunku puściłem zdezorientowaną waderę i uklęknąłem przed nią. Nie wiem, kto, ale ktoś wyczarował mi w łapie piękny bukiet kwiatów. Uniosłem go przed siebie w geście podarunku. - Skayres. Kocham Ciebie i tylko Ciebie. Kochałem Cię od pierwszego wejrzenia, przez te wszystkie kłótnie i aż do tego momentu. Nigdy moja miłość do Ciebie nie przestała istnieć. Po prostu przysłoniła ją zazdrość. Teraz wiem, że wszystko co powiedziałem i robiłem bardzo Cię zraniło. Skayres... Przepraszam Cię... Czy... Wyjdziesz za mnie? - zapytałem ze szczerymi łzami w oczach. Wadera zaczęła się niespokojnie rozglądać, ale ja nie traciłem nadziei. James zaczął groźnie warczeć oraz pokazywać kły.
<Skayres. Wyjdziesz za mnie? ^___^>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz