sobota, 23 marca 2013
Od Casey'a - CD historii Skayres
Skayres była na "spacerze" w środku nocy. Nie wierze jej w to, ale cóż... To moja koleżanka. Nie chcę stracić jej zaufania. Postanowiłem wrócić do siebie. Około 3:00 w nocy przyszła do mnie zapłakana Susi. Powiedziała, że pokłóciła się z siostrą o mnie (jej siostra to ta druga medyczka... Laski się o mnie biją :3) i ta wyrzuciła ją z jaskini.
- Mogę u Ciebie zanocować? - zapytała. Nie musiała z resztą pytać. Oczywiście, że się zgodziłem.
~nazajutrz~
Susi obudziła mnie wcześnie mówiąc, że jest głodna. Miała ochotę na niedźwiedzia dlatego nie polowała sama. Z chęcią jej pomogłem. Po spożyciu posiłku wróciliśmy do mnie. Tam wadera zaczęła mnie namiętnie całować. Nie miałem sił i najchętniej bym odmówił, ale coś kazało mi odwzajemniać te całusy. Z czasem wyszło na to, że ja leżałem na ziemi, a Susan stała nade mną, zalotnie machając ogonem i delikatnie mnie całując. Jej głębokie szmaragdowe oczy otoczone wachlarzem długich rzęs były magiczne... Mógłbym w nie patrzeć godzinami. Nagle kątek oka zauważyłem Skay... Teraz przegięła.
- Skay? - odepchnąłem delikatnie Susan od siebie, wstałem - Co ty tu robisz?
- Bo... Em... Vitani kazała mi...- mówiła wolno coraz bardziej się rumieniąc. - Aaa... O, sprawdzić, czy wszyscy są w jaskiniach.
- Na prawdę? - spytała Susan. - Może pójdziemy ją zapytać, czy rzeczywiście tak było?
- Nie! - krzyknęła Skayres. - Znaczy się... Bo ona teraz poszła zapolować.
- Ach tak... A ja akurat jestem głodny. - powiedziałem.
- To idziemy zapolować? - zachęciła Susan.
- Tak kotku. - powiedziałem całując ją i zwinnie omijając Skayres.
- Casey zaczekaj! Mieliśmy iść na spacer pamiętasz? - krzyknęła Skay.
- Pamiętam... Ale nie przypominam sobie mowy o tym, że miałaś nas podglądać.
- Ale ja was nie podglądałam!
- Susan zostaw nas na chwilę samych okey?
- Jasne kotek. - mruknęła i odeszła.
- Twoja chora zazdrość robi się wkurzająca! - skarciłem Skay.
- Nie-jestem-ZAZDROSNA! - warknęła.
- To po co do cholery nas obserwowałaś? Czemu wczoraj po randce spotkałem akurat Ciebie, a nie np. Vivi?
- Nie moja wina, że na siebie wpadamy!
- Skayres słuchaj... Lubię Cię, ale jeżeli dalej będziesz wtrącać się do nas to koniec. Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. - warknąłem chodź wcale nie chciałem. - Zostawisz nasz związek? Mój i Susan? Inaczej nw... Odejdę z watahy i tyle się będziemy znać. - dorzuciłem. Moje usta same wypowiedziały te wszystkie perfidne słowa. Nie chciałem odchodzić... Dla Skay mógłbym zerwać z Susan. Z oka poleciała mi łza.
<Skayres, szybciutko dokończ :3>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz